Poniżej publikujemy wspomnienia o Panu Profesorze, mniej lub bardziej oficjalnie, mniej lub bardziej osobiste.
Profesor Ewa Domańska na stronie Komisji Teorii i Historii Historiografii oraz Metodologii Historii przy Komitecie Nauk Historycznych PAN.
Profesor Cristina González Caizán na stronie portalu „La Razón” (w języku hiszpańskim).
Pan Javier Rupérez na stronie portalu „El Debate” (w języku hiszpańskim)
Osobiste wspomnienie doktora habilitowanego Hieronima Grali:
Osobiste wspomnienie doktor Katarzyny Granickiej:
Osobiste wspomnienie doktor Doroty Łagodzkiej:
Prof. Jan Kieniewicz zawsze odnosił się do wszystkich z szacunkiem. Kobietom, także młodym, podawał dłoń na powitanie, tak samo jak mężczyznom, co wcale nie jest oczywiste w środowisku akademickim. Był otwarty na humanistykę środowiskową i studia nad zwierzętami. Pamiętam rozmowę z nim w 2014 roku o książce Érica Baratay „Zwierzęcy punkt widzenia. Inna wersja historii”, która wówczas ukazała się po polsku. Mimo podeszłego wieku śmigał na smartfonie. Do końca zachował żywy umysł. Ostatni raz uścisnął mi dłoń kilkanaście dni temu. W domu na półce, w spadku po moim ojcu, stoi gruby tom Jana Kieniewicza „Historia Indii”.
Osobiste wspomnienie doktora Kamila Wieleckiego:
Jeżeli miałbym określić jednym słowem Profesora Jana Kieniewicza, to powiedziałbym, że był uczciwy. W pracy naukowej, w myśleniu o świecie i w tym, jaki był z nami. Łączył w sobie tyle różnych kontekstów. Czasem opowiadał o rodzinnym Polesiu; historie o ziemiańskim świecie, który bezpowrotnie odszedł. Ale też o Powiślu, na którym się urodził i spędził najwcześniejsze lata dzieciństwa. Wspominał noszenie mapy za Małowistem i stypendium w Paryżu u Braudela, który chyba najmocniej wpłynął na jego sposób uprawiania historii. Mówił o swoim udziale w „Solidarności” i ludziach, którzy mieli bezpośredni wpływ na bieg polskiej transformacji. A także o Hiszpanii i byciu ambasadorem w Madrycie. Naukowo zajmował się wielkimi sprawami. Do dziś pozostaję w zdumieniu, że on – historyk od Oceanu Indyjskiego i światowych cywilizacji – zgodził się być promotorem młodego etnografa chcącego pisać doktorat o bazarach w Krasnojarsku. To dzięki jego wierze we mnie nastąpił jeden ze zwrotnych momentów w moim życiu, kiedy to przyjęto mnie na Artes i już tam zostałem. Uważał prawdopodobnie, że każdy zasługuje na swoją szansę, a to jest jakoś z gruntu uczciwe. Kiedy z nim rozmawiałem, miałem wrażenie, że wie wszystko. Jednocześnie jednak nie epatował, nie mówił, co mam robić i nie narzucał swoich poglądów. Raczej pokazywał i zachęcał, ale nie kierował. Pozwalał być sobą i rosnąć na własną modłę. Owszem, słuchałem jego wielu wykładów, ale nigdy nie uczęszczałem na jego zajęcia. Wiele się od niego nauczyłem i chciałbym się mienić jego uczniem, ale nie względu na czysto historyczną wiedzę, a raczej ze względu na sposób patrzenia. Dzięki niemu zrozumiałem na przykład, że długie trwanie jest ważne i że rzeczy mają swój szeroki kontekst – coś, czego etnografowie często nie widzą, bo robią swoje badania tu i teraz. Odszedł od nas człowiek bez wątpienia wybitny, a jednocześnie jakoś prosty, właśnie uczciwy względem siebie i innych. Jestem mu wdzięczny za to kim był i jaki był.